Rozdział 19
Staliśmy przed drzwiami gdzie miała się rozegrać ostateczna walka by uratować naszego przyjaciela... Kira otworzyła drzwi "z buta"
-Przyszliśmy do ciebie ty zielony potworze!- krzyknęła Snowflake
-Wiem...- odpowiedział. Zaczął się śmiać
-Jak macie zamiar to zrobić?- spytał przez śmiech
-Pokonamy cię tym czego ty nigdy nie zaznasz...- powiedziałam -Przyjaźnią- dodałam
-Wy oszaleliście prawda?- mówił już powoli przestając się śmiać -zabrałem wam wszystko... waszych przyjaciół, wolność, nadzieje... i wy nadal chcecie ze mną walczyć? Czy wy nie rozumiecie, że to nie ma sensu? Heh... Pewnie myślicie, że to będzie jak w bajce... ale ta historia będzie mieć złe zakończenie... i ja o to zadbam!- powiedział
-Zginiesz!- krzyknęła Kira i rzuciła się na niego z płomieniami. Tymon utworzył barierę, która go broniła. Zauważyłam coś dziwnego u Chakie... zamieniła się w jakiegoś kucyko-wilka... I zaatakowała Tymon, to samo stało się z Damienem... Snowflake utworzyła wielką wichurę i rzuciła ją w stronę Tymona, a Kero walił jak błyskawica w barierę... Wszyscy naparczywie atakowali go z całych sił... jedynie ja nie wiedziałam co zrobić...
-Rous! zrób coś!- krzyknęła Kira, ale ja nic nie zrobiłam, bo zauważyłam coś istotnego... Tymon nie atakował... tylko się bronił... jego oczy stawały się zielone... w ogóle nie widziałam źrenic... ale czemu nie atakował? Przecież mógł ich zabić... ale on tylko się bronił... i w końcu zrozumiałam... Ta maź... jest chyba jakimś geniuszem... i potworem... skoro wykorzystał mój strach by uwięzić moich przyjaciół... to ich gniew może wykorzystać do zwiększenia swojej siły...
-Dalej Rous! Atakuj!- krzyknęła Snowflake
-Tak Rous... atakuj...- powiedział Tymon. Nagle wybuchł. Eksplozja popchnęła nas wszystkich pod ścianę. Tymon był nietknięty
-Idioci!- krzyknął -Przyjaźń? Widzicie jak działa wasza "przyjaźń"? Wszyscy i tak walczą po swojemu!- powiedział i zaczął się śmiać. Przed nami zaczął się rozgrywać prawdziwy horror. Tymon zbliżał się do nas powolnym krokiem, coś zaczęło go zmieniać. Jakieś zielone korzenia wyszły z ziemi i złapały moich przyjaciół za kopyta
-O nie!- krzyknęła Kira
-Rous! Nie możesz się bać!- krzyknął Kero
-Tak tak... wszystko idzie na Rous, wy mówicie, że ona jest winna, ona też tak mówi... ale teraz to nieprawda... to wasza wina... wasz gniew nie jest tak silny jak jej strach... ale ma inne właściwości...- powiedział Tymon...
-Tymon...- powiedziałam. Tymon zatrzymał się na chwilę... i jakby się wystraszył
-Pamiętasz mnie, prawda?- spytała
-Do...Do kogo ty mówisz?- spytał
-Do ciebie... ja wiem, że tam jesteś... on nie może cię przejąć...- powiedział. Moi przyjaciele zrozumieli o co mi chodzi... skoro nie możemy pokonać zła w nim, pomóżmy Tymonowi pokonać zło od środka... w końcu on jest "nosicielem"
-Tymon, pamiętasz mnie? Pamiętasz nasz świat poduszek- powiedziała Chakie
-Tymon ty masz siłę by go pokonać- powiedziała Snowflake
-Stary, ty masz moc!- powiedział Damien
-Wierzymy w ciebie!- powiedziała Kira. Tymon zaczął łapać się za głowę
-Przestańcie!- krzyknął. Jego twarz... oczy... zaczęły pękać
-Tymon...- powiedziałam spokojnym głosem. I nagle wokół mnie...Kiry...Kero...Chakie...Snowflake...i Damiena... zaczęła się pojawiać aura... w naszych kolorach. Uśmiechnęłam się
-Uratuje cię...- szepnęłam. Cały pokój wypełniło światło... Słyszałam tylko krzyki Tymona... Poczułam jak zaczęłam się unosić. Zaczęłam słyszeć sam pisk... jak przy wybuchu... Otworzyłam oczy... byliśmy w zamku... był jaśniejszy niż wcześniej... na słońce świeciło słońce...słyszałam pieśń ptaków... Zobaczyłam Tymona leżącego na podłodzę.. wyglądał normalnie. Nagle wstał... otworzył oczy
-Dziękuje wam...- powiedział... Łzy zaczęły mi lecieć same z oczu. Przytuliłam go, do mnie dołączyła się reszta
-Okej, bo mnie podusicie- powiedział śmiejąc się. Póściliśmy go
-Dobra robota Rous- powiedziała księżniczka Celestia, która leciała do nas z księżniczką Luną, Twilight i jej przyjaciółkami. Celestia uklęknęła przede mną. Jej róg zaczął się świecić
-Emm... księżniczko... jeśli chcesz mnie ukonorować na jakąś księżniczkę... to podziękuje... ale wolę zostać sobą...- powiedziałam. Wszyscy się ździwili, nawet księżniczka Celestia
-Skoro tak uważasz...- powiedziała
-Nie mówię, że nie chce być księżniczką, bo was nie lubię... po prostu wole być zwykłym pegazem... Nie dźwignęłabym tych wszystkich królewskich obowiązków- powiedziałam uśmiechając się. Celestia też się uśmiechnęła. Wszyscy zaczęli między sobą rozmawiać
-Hah! Moi kumple będą zazdrośni, że uratowałem Equestrie- powiedział Damien
-Ty uratowałeś? Mnie Rous zna dłużej, więc to ja ją uratowałam- powiedziała Chakie. Podeszła do nich Kira
-Raczej to... my uratowaliśmy Equestrie- powiedziała. Chakie i Damien zawstydzili się
-Masz rację- powiedzieli razem, po czy spojrzeli na siebie groźnym wzrokiem
-Oni chyba zawsze będą się tak kłócić- powiedziałam. Tymon pokiwał głową, ale nie oderwał wzroku od Kiry, patrzał się na nią jak zaczarowany
-E, co ty się tak na nią patrzysz?- spytałam i po chwili zrozumiałam
-No nie gadaj, że się w niej zakochałeś?- powiedziałam śmiejąc się
-Ja? Nie... no co... emm... muszę do toalety- powiedział i poszedł. Wyszłam na balkon. Oparłam głowę o kopyto spoglądając na Ponywille. Podszedł do mnie Kero
-Piękniej już być nie może, prawda?- spytałam
-Może...- powiedział Kero... po czym mnie pocałował... wydaje mi się, że byłam czerwona jak burak...
Wszystko wróciło do normy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz