Rozdział 17
Nagle coś się zarwało... znowu znalazłam się w zamku. Na wprost mnie był Tymon wpatrując się we mnie.
Za nim leżał nieprzytomny... Kero... Czułam się jak jakaś pusta w środku... Kero otworzył oczy, już miał do mnie podbiec, gdy Tymon zamurował mu drogę
-Ty... jeden element, którego nie zaplanowałem... dlaczego? dlaczego zniszczyłeś mój idealny plan? planowałem go więcej lat niż mają twoi przodkowie! Byłem tak bliski zwycięstwa, gdy pojawiłeś się ty! Po co?!- powiedział Tymon
-Dla Rous- odpowiedział Kero z zimną krwią
-Słucham?- powiedział zdziwiony Tymon
-Dla Rous... bo ja...- chciał dokończyć... ale jakoś nie mógł
-Co ty?!- spytał Tymon zbliżając się do Kero
-Bo ja... ją kocham...- powiedział Kero będąc minimetr od Tymona. Tymon zaczął się cicho śmiać
-Oj Romeo... Tak mi przykro... mogłeś wieść zwykłe życie tak jak inne zombie w Equestrii... ale ty wybrałeś cierpienie... niech tak będzie... pocierpisz sobie... ze świadomością, że twoja Julia już na zawsze o tobie zapomni!- powiedział Tymon i zaatakował Kero magią. Nic się nie stało... ale później ogon Kero zaczął zamieniać się w proch
-O nie, nie, nie, nie...- mówił Kero. Podszedł do mnie
-Rous, proszę... zostań przy mnie...- mówił, jego tylnie nogi też zaczęła znikać
-Nie zapomnij o mnie... proszę...- powiedział
-Ja... ja...- nie wiedziałam co powiedzieć
-Rous... proszę...- mówił przez łzy. Uścisnął mnie...
-Rous...- powiedział
... kucyk przede mną zniknął. Czułam się jakby wymazano mi pamięć...
-C-co się stało?- spytałam
-Nic Rous... miałaś zwidy... chodź pomogę ci- powiedział Tymon podając mi kopyto. Wydawał się być miły...
-Ty... chcesz mi pomóc? w czym?- spytałam
-W... słuchaniu swojego nowego władcy- powiedział uśmiechając się. Nagle uklękłam... nie mając nad tym kontroli...
-J-jak ty to...- mówiłam
-Przywitaj się z nową Erą! Erą bez Harmonii!- krzyknął i tupnął kopytem o podłogę. Przeszedł mnie dziwny dreszcz i poczułam coś dziwnego na moim boku... spojrzałam tam i zobaczyłam... że mój znaczek zniknął
-Co ty zrobiłeś?- spytałam
-Odebrałem ci twój talent... ale nie bój się... innym też go odebrałem...-odpowiedział. Byłam przerażona... Ta maź przewyższyła innym wcześniejszych wrogów Equsetrii, z którymi walczyła Twilight... Król Sąbra... Królowa podmieńców... jak dla mnie to zwykłe kucyki przy nim... Pokonał wszystkich... porwał księżniczki... uwięził moich przyjaciół... i zamienił inne kucyki w bezmózgie zombie... to był prawdziwy potwór
-Dziękuje- powiedział
-Co?- spytałam
-Myślisz, że nie słyszę twoich myśli? Ja nie jestem z tego wymiaru Rous... Jestem bezkształtną mazią z wymiaru Folty... potrafię opętywać, czytać w myślach... i wiele wiele więcej... Od bardzo dawna chciałem, żyć w tym wymiarze... ale księżniczki uważały, że jestem nie biezpieczny... słyszałem to w ich myślach... chciałabyś usłyszeć czyjeś myśli?- spytał
-Tak... moich przyjaciół...- odpowiedziałam
-Pomyślmy... Kira... martwi się o swoje królestwo i o was... opracowuje plan... ale i tak zaraz straci nadzieje na wszystko... Chakie... myśli o tym Damienie... żałuje, że się z nim kłóciła... on uratował jej przecież życie... zrozumiała, że go kocha... a ten Damien... myśli o Chakie... że nigdy nie zauważał, że jest taka ważna dla niego... Snowflake... jest uwięziona... w swoim własnym śnie... śni o dobrym zakończeniu tej historii... jak pokonuje mnie i zostaje uwielbianą księżniczką pogody... piękne marzenia...- powiedział
-A... Tymon?- spytałam. Tymon na chwilę zamarł
-On... go... nie ma Rous... ja przejąłem jego ciało... jego myśli... jego uczucia... jego nie ma...- odpowiedział. Łza spłynęła mi po policzku...
-Masz rację Rous... to twoja wina...


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz