niedziela, 15 stycznia 2017

Info

Wow... Nwm co powiedzieć... skończyłam moje opowiadanie... wow... ale nie bójcie się... to nie koniec. Bo już mam zaplanowane nowe opowiadanie. Będzie one w lutym... No niestety muszę nad nim jeszcze popracować. Mam już postacie. Taki "spoiler" to będzie opowiadanie "na faktach" z odrobiną magi, wybuchów i iluminati xD. Przepraszam, za to, że w czwartek nie było rozdziału... ale nadrobiłam to ;)

Postacie:

Rous- Wiktoria (ja)
Chakie- Iza (moja przyjaciółka c:)
Snowflake- Agata (też przyjaciółka :3)
Tymon- Rafał (przyjaciel :D)
Kira- Nikola (kuzynka <3)
Damien- Damian (chłopak Izy xD)
Kero- ---------

Zrobiłam też kilka innych obrazów z naszymi postaciami, które nie wystąpiły opowiadaniu.

Ilustracje:







(Jakby co to brat Kero)

























Teraz żegnam was kochani i widzimy się w lutym! (albo wcześniej)

Chce podziękować też Izie, która pomogła mi zrobić tego bloga i pomogła mi go ogarnąć <3

~Wicia (Pikachu)






Rozdział 19

Staliśmy  przed drzwiami gdzie miała się rozegrać ostateczna walka by uratować naszego przyjaciela... Kira otworzyła drzwi "z buta"
-Przyszliśmy do ciebie ty zielony potworze!- krzyknęła Snowflake
-Wiem...- odpowiedział. Zaczął się śmiać
-Jak macie zamiar to zrobić?- spytał przez śmiech
-Pokonamy cię tym czego ty nigdy nie zaznasz...- powiedziałam -Przyjaźnią- dodałam
-Wy oszaleliście prawda?- mówił już powoli przestając się śmiać -zabrałem wam wszystko... waszych przyjaciół, wolność, nadzieje... i wy nadal chcecie ze mną walczyć? Czy wy nie rozumiecie, że to nie ma sensu? Heh... Pewnie myślicie, że to będzie jak w bajce... ale ta historia będzie mieć złe zakończenie... i ja o to zadbam!- powiedział
-Zginiesz!- krzyknęła Kira i rzuciła się na niego z płomieniami. Tymon utworzył barierę, która go broniła. Zauważyłam coś dziwnego u Chakie... zamieniła się w jakiegoś kucyko-wilka... I zaatakowała Tymon, to samo stało się z Damienem... Snowflake utworzyła wielką wichurę i rzuciła ją w stronę Tymona, a Kero walił jak błyskawica w barierę... Wszyscy naparczywie atakowali go z całych sił... jedynie ja nie wiedziałam co zrobić...
-Rous! zrób coś!- krzyknęła Kira, ale ja nic nie zrobiłam, bo zauważyłam coś istotnego... Tymon nie atakował... tylko się bronił... jego oczy stawały się zielone... w ogóle nie widziałam źrenic... ale czemu nie atakował? Przecież mógł ich zabić... ale on tylko się bronił... i w końcu zrozumiałam... Ta maź... jest chyba jakimś geniuszem... i potworem... skoro wykorzystał mój strach by uwięzić moich przyjaciół... to ich gniew może wykorzystać do zwiększenia swojej siły...
-Dalej Rous! Atakuj!- krzyknęła Snowflake
-Tak Rous... atakuj...- powiedział Tymon. Nagle wybuchł. Eksplozja popchnęła nas wszystkich pod ścianę. Tymon był nietknięty
-Idioci!- krzyknął -Przyjaźń? Widzicie jak działa wasza "przyjaźń"? Wszyscy i tak walczą po swojemu!- powiedział i zaczął się śmiać. Przed nami zaczął się rozgrywać prawdziwy horror. Tymon zbliżał się do nas powolnym krokiem, coś zaczęło go zmieniać. Jakieś zielone korzenia wyszły z ziemi i złapały moich przyjaciół za kopyta
-O nie!- krzyknęła Kira
-Rous! Nie możesz się bać!- krzyknął Kero
-Tak tak... wszystko idzie na Rous, wy mówicie, że ona jest winna, ona też tak mówi... ale teraz to nieprawda... to wasza wina... wasz gniew nie jest tak silny jak jej strach... ale ma inne właściwości...- powiedział Tymon...
-Tymon...- powiedziałam. Tymon zatrzymał się na chwilę... i jakby się wystraszył
-Pamiętasz mnie, prawda?- spytała
-Do...Do kogo ty mówisz?- spytał
-Do ciebie... ja wiem, że tam jesteś... on nie może cię przejąć...- powiedział. Moi przyjaciele zrozumieli o co mi chodzi... skoro nie możemy pokonać zła w nim, pomóżmy Tymonowi pokonać zło od środka... w końcu on jest "nosicielem"
-Tymon, pamiętasz mnie? Pamiętasz nasz świat poduszek- powiedziała Chakie
-Tymon ty masz siłę by go pokonać- powiedziała Snowflake
-Stary, ty masz moc!- powiedział Damien
-Wierzymy w ciebie!- powiedziała Kira. Tymon zaczął łapać się za głowę
-Przestańcie!- krzyknął. Jego twarz... oczy... zaczęły pękać
-Tymon...- powiedziałam spokojnym głosem. I nagle wokół mnie...Kiry...Kero...Chakie...Snowflake...i Damiena... zaczęła się pojawiać aura... w naszych kolorach. Uśmiechnęłam się
-Uratuje cię...- szepnęłam. Cały pokój wypełniło światło... Słyszałam tylko krzyki Tymona... Poczułam jak zaczęłam się unosić. Zaczęłam słyszeć sam pisk... jak przy wybuchu... Otworzyłam oczy... byliśmy w zamku... był jaśniejszy niż wcześniej... na słońce świeciło słońce...słyszałam pieśń ptaków... Zobaczyłam Tymona leżącego na podłodzę.. wyglądał normalnie. Nagle wstał... otworzył oczy
-Dziękuje wam...- powiedział... Łzy zaczęły mi lecieć same z oczu. Przytuliłam go, do mnie dołączyła się reszta
-Okej, bo mnie podusicie- powiedział śmiejąc się. Póściliśmy go
-Dobra robota Rous- powiedziała księżniczka Celestia, która leciała do nas z księżniczką Luną, Twilight i jej przyjaciółkami. Celestia uklęknęła przede mną. Jej róg zaczął się świecić
-Emm... księżniczko... jeśli chcesz mnie ukonorować na jakąś księżniczkę... to podziękuje... ale wolę zostać sobą...- powiedziałam. Wszyscy się ździwili, nawet księżniczka Celestia
-Skoro tak uważasz...- powiedziała
-Nie mówię, że nie chce być księżniczką, bo was nie lubię... po prostu wole być zwykłym pegazem... Nie dźwignęłabym tych wszystkich królewskich obowiązków- powiedziałam uśmiechając się. Celestia też się uśmiechnęła. Wszyscy zaczęli między sobą rozmawiać
-Hah! Moi kumple będą zazdrośni, że uratowałem Equestrie- powiedział Damien
-Ty uratowałeś? Mnie Rous zna dłużej, więc to ja ją uratowałam- powiedziała Chakie. Podeszła do nich Kira
-Raczej to... my uratowaliśmy Equestrie- powiedziała. Chakie i Damien zawstydzili się
-Masz rację- powiedzieli razem, po czy spojrzeli na siebie groźnym wzrokiem
-Oni chyba zawsze będą się tak kłócić- powiedziałam. Tymon pokiwał głową, ale nie oderwał wzroku od Kiry, patrzał się na nią jak zaczarowany
-E, co ty się tak na nią patrzysz?- spytałam i po chwili zrozumiałam
-No nie gadaj, że się w niej zakochałeś?- powiedziałam śmiejąc się
-Ja? Nie... no co... emm... muszę do toalety- powiedział i poszedł. Wyszłam na balkon. Oparłam głowę o kopyto spoglądając na Ponywille. Podszedł do mnie Kero
-Piękniej już być nie może, prawda?- spytałam
-Może...- powiedział Kero... po czym mnie pocałował... wydaje mi się, że byłam czerwona jak burak...
Wszystko wróciło do normy...
Rozdział 18

Przeczytaj moje myśli... przejrzał mnie na wylot... on wie co myślę... co ja mam teraz zrobić? Wszystko co wymyśle... będzie już przez niego przewidziane... Pozostało mi jedno... nadzieja...że wszystko się naprawi...że Equestria będzie wolna
-Możesz iść... i tak nic nie zdziałasz...- powiedział patrząc na rozpadające się Ponywille. Wstałam i wyszłam z pokoju... Przechodziłam przez korytarz... Nagle zauważyłam jakiś dziwny pokój... Weszłam do niego... Wisiały tam... (zapomniałam nazwy xd, chodzi o takie dziwne dywany na ścianach z jakimiś wizerunkami)... było ich siedem... na każdym był znaczek.
 Znaczek Tymona... tego dobrego...był zniszczony... znaczek Kiry... mój znaczek... znaczek Chakie... znaczek Snowflake i znaczek Damiena. Został jeden... wydawał się taki znajomy... Próbowałam sobie przypomnieć kogo to znaczek... ale nic. Skoro on tutaj jest to musiał mieć jakiś udział w walce z Tymonem skoro on zna jego znaczek... Nagle poczułam przed sobą czyjąś obecność... to uczucie mnie powaliło... czułam się jakby stał przede mną duch... ktoś kogo znam... ale kogo? Kto to jest?... Jest taki bliski mojemu sercu... ale tak daleki. Łza spłynęła mi po policzku...
 Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Odeszłam od pokoju. Poszłam do lochu zastanawiając się kim była ta osoba
-Zostaw mnie...- powiedziałam... do siebie... Weszłam do lochu, tam gdzie byli moi przyjaciele... Zobaczyłam Kire
-Rous...- powiedziała -Rous... co on ci zrobił?- spytała patrząc na moje skrzydła i kopyta. Nie odpowiedziałam
-Proszę odpowiedz... walcz z nim...- mówiła. Nadal milczałam
-Heh... Rozumiem... Zapłaci mi za to... za wszystko... mi... Zapłaci!- krzykneła i zaczęła się szarpać. Była waleczna, z całych sił próbowała się uwolnić. Stałam przed nią... z kamienną miną bez uczucia...
-Nie potrafię... Rous... proszę... pomóż...- powiedziała patrząc na mnie z łzami w oczach. Poszłam dalej
-Nie daj mu się opanować! To ty sobą rządzisz!- krzyknęła, po korytarzu przetoczyło się jej echo. Znalazłam leżącą Snowflake... śniła... pewnie o tym co mówił Tymon. Ominęłam ją... Przeszłam obok więzienia Chakie i Damiena nie patrząc nawet na nie...
-Przepraszam was... nie mogę... nie potrafię...- powiedziałam... po chwili poczułam jak moje serce się rozpada... moja nadzieja... moja determinacja... jak ja zanikam...
-Nie...- powiedziałam cicho i wróciłam do Chakie
-Nie!- krzyknęłam i zaczęłam walić w kraty
-Nie!- krzyknęłam ponownie i rozwaliłam jedną z krat. Z resztą poszło łatwiej... Podeszłam do Chakie
-Chakie...- powiedziałam. Nic nie odpowiedziała. Pobiegłam do Damiena... znowu rozwaliłam kraty... nikt nie reagował na to... Kira... też nic... wreszcie doszłam do Snowflake
-Proszę odpowiedz...- powiedziałam. Zaczęłam płakać nad jej twarzą...
-Rous?- powiedziała Snowflake otwierając oczy
-Zrobiłaś to...- szepnęła
-Co masz na myśli?- spytałam przez łzy. Zapadła cisza. Nagle Snowflake rzuciła się na mnie przytulając mnie
-Pokonałaś go- powiedziała. Spojrzałam na swoje kopyto... żyły znikły... Zobaczyłam jak Chakie, Damien i Kira szli w naszą stronę
-Wierzyłam w ciebie- powiedziała Kira
-Ja śnie? Jesteście wolni- powiedziałam
-Pamiętasz te kraty?... Były zrobione z twojego strachu... Jesteśmy wolni... bo pokonałaś strach i pomogłaś nam- powiedziała Snowflake
-Brawo Rous!- powiedziała Chakie. Snowflake puściła mnie, bo zauważyła kogoś za mną
-Rous?- usłyszałam znajomy głos za mną. Wiedziałam kto to... bez zastanowienia odwróciłam się i rzuciłam się w ramiona... Kero
-Czyli jednak o mnie nie zapomnisz...- powiedział
-Nigdy...- dodałam. Zostawiłam go
-Rous... została ci jeszcze jedna osoba do ocalenia- powiedziała Kira. Wiedziałam kogo miała na myśli...
-Została nam ostateczna walka...jesteście pewni, że wygramy?- powiedziała Chakie
-Tak, bo w końcu jesteśmy wszyscy razem- powiedział Damien, popychając lekko Chakie bokiem. Chakie zarumieniła się. Kiwnęłam głową. Wyszliśmy na korytarz... Byliśmy przed drzwiami gdzie miał odbyć się koniec wszystkich tragedii...

sobota, 14 stycznia 2017

Rozdział 17

Nagle coś się zarwało... znowu znalazłam się w zamku. Na wprost mnie był Tymon wpatrując się we mnie.
Za nim leżał nieprzytomny... Kero... Czułam się jak jakaś pusta w środku... Kero otworzył oczy, już miał do mnie podbiec, gdy Tymon zamurował mu drogę
-Ty... jeden element, którego nie zaplanowałem... dlaczego? dlaczego zniszczyłeś mój idealny plan? planowałem go więcej lat niż mają twoi przodkowie! Byłem tak bliski zwycięstwa, gdy pojawiłeś się ty! Po co?!- powiedział Tymon
-Dla Rous- odpowiedział Kero z zimną krwią
-Słucham?- powiedział zdziwiony Tymon
-Dla Rous... bo ja...- chciał dokończyć... ale jakoś nie mógł
-Co ty?!- spytał Tymon zbliżając się do Kero
-Bo ja... ją kocham...- powiedział Kero będąc minimetr od Tymona. Tymon zaczął się cicho śmiać
-Oj Romeo... Tak mi przykro... mogłeś wieść zwykłe życie tak jak inne zombie w Equestrii... ale ty wybrałeś cierpienie... niech tak będzie... pocierpisz sobie... ze świadomością, że twoja Julia już na zawsze o tobie zapomni!- powiedział Tymon i zaatakował Kero magią. Nic się nie stało... ale później ogon Kero zaczął zamieniać się w proch
-O nie, nie, nie, nie...- mówił Kero. Podszedł do mnie
-Rous, proszę... zostań przy mnie...- mówił, jego tylnie nogi też zaczęła znikać
-Nie zapomnij o mnie... proszę...- powiedział
-Ja... ja...- nie wiedziałam co powiedzieć
-Rous... proszę...- mówił przez łzy. Uścisnął mnie...
-Rous...- powiedział
... kucyk przede mną zniknął. Czułam się jakby wymazano mi pamięć...
-C-co się stało?- spytałam
-Nic Rous... miałaś zwidy... chodź pomogę ci- powiedział Tymon podając mi kopyto. Wydawał się być miły...
-Ty... chcesz mi pomóc? w czym?- spytałam
-W... słuchaniu swojego nowego władcy- powiedział uśmiechając się. Nagle uklękłam... nie mając nad tym kontroli...
-J-jak ty to...- mówiłam
-Przywitaj się z nową Erą! Erą bez Harmonii!- krzyknął i tupnął kopytem o podłogę. Przeszedł mnie dziwny dreszcz i poczułam coś dziwnego na moim boku... spojrzałam tam i zobaczyłam... że mój znaczek zniknął
-Co ty zrobiłeś?- spytałam
-Odebrałem ci twój talent... ale nie bój się... innym też go odebrałem...-odpowiedział. Byłam przerażona... Ta maź przewyższyła innym wcześniejszych wrogów Equsetrii, z którymi walczyła Twilight... Król Sąbra... Królowa podmieńców... jak dla mnie to zwykłe kucyki przy nim... Pokonał wszystkich... porwał księżniczki... uwięził moich przyjaciół... i zamienił inne kucyki w bezmózgie zombie... to był prawdziwy potwór
-Dziękuje- powiedział
-Co?- spytałam
-Myślisz, że nie słyszę twoich myśli? Ja nie jestem z tego wymiaru Rous... Jestem bezkształtną mazią z wymiaru Folty... potrafię opętywać, czytać w myślach... i wiele wiele więcej... Od bardzo dawna chciałem, żyć w tym wymiarze... ale księżniczki uważały, że jestem nie biezpieczny... słyszałem to w ich myślach... chciałabyś usłyszeć czyjeś myśli?- spytał
-Tak... moich przyjaciół...- odpowiedziałam
-Pomyślmy... Kira... martwi się o swoje królestwo i o was... opracowuje plan... ale i tak zaraz straci nadzieje na wszystko... Chakie... myśli o tym Damienie... żałuje, że się z nim kłóciła... on uratował jej przecież życie... zrozumiała, że go kocha... a ten Damien... myśli o Chakie... że nigdy nie zauważał, że jest taka ważna dla niego... Snowflake... jest uwięziona... w swoim własnym śnie... śni o dobrym zakończeniu tej historii... jak pokonuje mnie i zostaje uwielbianą księżniczką pogody... piękne marzenia...- powiedział
-A... Tymon?- spytałam. Tymon na chwilę zamarł
-On... go... nie ma Rous... ja przejąłem jego ciało... jego myśli... jego uczucia... jego nie ma...- odpowiedział. Łza spłynęła mi po policzku...
-Masz rację Rous... to twoja wina...
Rozdział 16

To było jakieś więzienie. Bez strażników... ale to nadal było więzienie... i nigdzie nie było klucza
-C-co my teraz z nimi zrobimy? Nie widzę tu żadnego wyjścia- powiedział Kero
-Odsuńcie się- powiedziała Snowflake i ustawiła swój róg w kierunku krat. Olbrzymi laser wycelował w kraty. Nagle odbił się od nich i wyciął dziórę w ścianie pomiędzy nami. Kero i ja strasznie się wystraszeliśmy, bo prawie w nas trafiło
-Okey... pani podziękujemy...- powiedziałam
-Ale jak? Przecież to kraty, a to była magia!- powiedziała Snowflake
-Możliwe, że są jakoś zaczarowane- powiedział Kero
-U Chakie i tego drugiego pewnie też są...- odpowiedziałam
-I co teraz? nie mam już pomysłów- powiedziała Snowflake. Nagle usłyszałam jakieś dziwne szepty w mojej głowie
-Uciekaj-to płuapka-szybko- szeptał ktoś... szepty stawały się coraz głośniejsze
-Zostało wam mało czasu!-nie stój tak tylko uciekaj!- szeptało głośniej. Klękłąm trzymając się za głowę. Widziałam, że Kero i Snowflake mówią coś do mnie, ale ja słyszałam tylko te szepty
-Uciekaj! Już!- to był już krzyk w mojej głowie. Zrobiłam to, zaczęłam uciekać, nie wiedziałam gdzie, ale przed siebie. I stop... w końcu się wszystko uspokoiło. Podbiegli do mnie Kero i Snowflake
-Rous, czemu uciekłaś?- spytał Kero
-Ja... ja...- i nagle spojrzałam w tył, za nami pędziła czarna chmura dymu
-Uciekajcie!- krzyknęłam i znowu zaczęłam biec, Kero i Snowflake też zaczęli uciekać. W pewnej chwili Snowflake zatrzymała się i stanęła twarzą w twarz z chmurą. Dym pędził w jej stronę bardzo szybko
-Co ty robisz?! Uciekaj!- krzyknęłam
-Wy uciekajcie! Ja postaram się to powstrzymać! To rozkaz!- krzyknęłam, nie chciałam biec
-Chodź Rous!- powiedział Kero łapiąc mnie za kopyto i ciągnąc dalej. Róg Snowflake zaczął świecić... Zamknęła oczy i otoczyła ją chmura dymu... Po chwili światło zgasło... Zatrzymałam się pociągając za sobą Kero
-Co ty robisz?! Chcesz zginąć?!- powiedział
-Tak! odpowiedziałam
-Jesteś zbyt ważna dla mnie żebyś zginęła!- powiedział i wziął mnie na swoje plecy. Rozłożył skrzydła i popędził jak błyskawica w stronę drzwi przed nami. Ujrzałam światło. Nagle straciłam przytomność... obudziłam się w jakimś magazynie... nigdzie nie widziałam Kero... ani Snowflake... byłam tylko ja... wstałam i zaczęłam się rozglądać. Byłam cała w ranach... ale skąd?...
-Rous?- usłyszałam znajomy głos za sobą, obróciłam się i zobaczyłam Kire
-Kira!- powiedziałam podbiegając do niej i przytalając się
-Myślałam, że zginęłaś...- powiedziała Kira odpowiadając uściskiem
-Co się stało z innymi?- spytałam
-Zostaną niewolnikami... tak jak ty- odpowiedziała... ale innym głosem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że przytulam się do Tymona!
-C-co ty tu robisz?!- krzyknęłam
-Przyszedłem po moją własność...- odpowiedział. Podsunęłam się pod samą ścianę... Jego róg zaczął świecieć na zielono. Zerwał naszyjnik z mojej szyi. Uniósł go, kryształ zaczął być oplatywany zielonymi niciami...
nagle zauważyłam, że ze mną jest to samo... na moich skrzydłach... kopytach... zaczęły pojawiać się dziwne zielony żyły... Kryształ zaczął pękać... Pękł... jego okruszki spadły na podłogę... Ja... ja... zamarłam...

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Uwaga!

Niestety do 12.01. możliwe, że nie będzie rozdziałów z powodu lektury. Mam do przeczytania całe dwa tomu Krzyżaków do 12.01. dziś dopiero zaczęłam czytać, bo pani wreszcie nam powiedziała na kiedy go zapowiada. Przykro mi z tej sytuacji, ale staram się dobrze uczyć. Co dzień przez całe 10 dni będę musiała czytać przynajmniej 7-8 rozdziałów ;-; a niestety nie miałam okazji pisać rozdziałów na zapas, Przepraszam :c

                                                                                                  ~Pikachu
Rozdział 15
Nie wiedziałam co myśleć... Rozpoczęła się prawdziwa wojna! My kontra coś co opętało mojego przyjaciela!
-Ja muszę tam wrócić- powiedziałam
-Nie musisz! Ani nie możesz! To nie jest bajka Rous! Polecisz tam to zginiesz, albo wyparujesz!- krzyknęła Snowflake
-Nie zamierzam cię słuchać!- powiedziałam i wyleciałam w powietrze, jednak Snowflake przyciągnęła mnie na ziemię magią
-Będziesz się mnie słuchać! Pamiętaj, że ja tu jestem jednorożcem!- powiedziała
-Snowflake uspokój się!- powiedział Kero
-Nie!- krzyknęła i zaatakowała Kero laserem. Kero padł na ziemie tak jak ja
-O nie... ja nie chciałam... poniosło mnie- przepraszała. Podbiegłam do Kero. Nie miał większych ran... tylko trochę spaloną skórę...
-Nic ci nie jest?- spytałam
-Nie... nie... wszystko okej- powiedział wstawiając
-J-jak ty to wytrzymałeś? To była prawdziwa silna magia- powiedziała Snowflake
-Ja nie wiem... po prostu jestem wytrzymały- powiedział trochę dysząc
-Snowflake posłuchaj, jesteś na prawdę silna, Kero jest szybki, a ja mam coś czego Tymon chce. Jeśli to przemyślimy i obmyślimy plan to możemy tam polecieć i go pokonać- powiedziałam
-Może i masz racje...- odpowiedziała. Zaczęła myśleć... bardzo intensywnie. Nie wiedziałam co zrobić... po moim policzku spłynęła łza, która padła na kryształ... który zaczął się świecić... Nagle otoczył Kero jakąś magią i wyleczył spaleniznę
-C-co to było?- spytał
-Ja nie wiem... to się samo zrobiło- powiedziałam
-Ten kryształ jest jakoś powiązany z magią... pewnie dlatego Tymon chce go dorwać- powiedziała Snowflake -Mam już plan jak tam się dostać i go pokonać- dodała. Zaczęła opowiadać nam swój plan, polegał on na wkradnięciu się do zamku, z ukrycia sprawdzeniu czy Chakie i Kira są tam nadal, jeśli są to im pomagamy pokonać Tymona, jeśli nie to przeszukujemy zamek by ich znaleść, bo możliwe, że są gdzieś uwięzione... znajdujemy je, uleczamy i wracamy do walki
-Mi taki plan pasuje- powiedział Kero
-Lecimy teraz?- spytałam
-Natychmiast- powiedziała Snowflake z uśmiechem. Wraz z Kero pomogliśmy Snowflake dolecieć do zamku. Ja i Kero z góry patrzyliśmy na salę tronową... nie było tam ani Chaki... ani Kiry... ani Tymona. Snowflake dała nam sygnał żebyśmy zlecieli na dół
-Nie ma tu nikogo, dlatego przeszukamy lochy. Na szczęście wiem, gdzie one są- powiedziała Snowflake. Wszyscy zeszliśmy do podziemi by znaleść lochy... Byliśmy na miejscu... wszędzie było pełno krat... Przechodząc zobaczyłam korytarz prowadzący niżej... Weszłam tam sama... inni nie zwrócili uwagi na to, że odczepiłam się od grupy. Korytarz rozdzielił się na dwie drogi... nad każdą była tabliczka... po lewej była tabliczka z różową połową serca... a po prawej z niebieską połową serca. Weszłam do różowej i zobaczyłam Chakie... za kratami... siedziała opierając głowę o ścianę. Podeszłam bliżej i usłyszałam jak Chakie coś szepcze... Podeszłam pod kraty...
-Przyjaciele... Tymon... Damien... ratunek... śmierć...- szeptała
-E... Chakie?- powiedziałam, Chakie nawet nie zareagowała
-Halo? Wszystko dobrze?- spytałam... nadal nic. Zaczęłam szukać klucza... ale nic nie znalazłam... krat też nie mogłam znaleść
-Uratuję cię... obiecuje...- powiedziałam i cofnęłam się wybierając drogę z niebieskim sercem... tam był ten chłopak z balu, który kłócił się z Chakie... był w takiej samej pozycji jak ona i też coś szeptał... wydawało mi się, że dzieli ich tylko jedna ściana... podeszłam bliżej...
-Wojna... Chakie... pomoc... więzienie...- szeptał

-Halo? Ty też mnie nie słyszysz?- spytałam. Nagle podbiegł do mnie
-Czy-czy masz k-klucz?!- spytał
-Niestety nie, a tu nigdzie go nie ma- powiedziałam
-Wiesz g-gdzie jest Chakie?!- spytał... wyglądał na wystraszonego...
-Chakie jest po drugiej stronie ściany...- odpowiedziałam. Chłopak zaczął walić w ścianę kopytami
-Chakie!- krzyczał... po chwili odpóścił
-Ja chciałem ją ochronić... chciałem je ochronić...- powiedział
-Co masz na myśli?- spytałam
-Ten czarny gostek zaatakował Ponywille i Canterlot więziąc wszystkich... ja uciekłem... chodź trochę poraniony zdołałem dotrzeć do zamku... i wtedy zobaczyłem, jak Chakie i jakaś księżniczka ponoszą klęskę... najbliżej mnie była Chakie... starałem się ją wyciągnąć, ale dorwał nas wszystkich... i uwięził nas tutaj mówiąc, że żaden element nie może się połączyć... inaczej zepsuje jego plan- powiedział
-Wszyscy możemy go popsuć- powiedziałam
-Nie... tylko wybrani mogą stworzyć pieczęć i uwięzić to zło...- powiedział i nagle jego oczy stały się szare... znowu zaczął bić głową o ścianę
-Halo? Haloo?- powiedziałam, ale nie odpowiedział
-Rous! Co ty tu robisz?- powiedział Kero stojąc za mną
-Ja... ja znalazłam Chakie... i jego... powiedział mi... jak pokonać Tymona... tak nie do końca, ale część tego planu...- odpowiedziałam
-Opowiesz mi później... teraz musimy iść, wiemy gdzie jest Kira- powiedział. Wybiegliśmy na korytarz, Snowflake zawołała nas z końca korytarza. Była tam uwięziona i skuta Kira... miała kajdany na kopytach i skrzydłach... i coś dziwnego na rogu co zatrzymywało jej magie.

niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział 14

Kira spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, trochę przerażonym
-R-rous... Jesteś bardziej blada niż wcześniej- powiedziała
-Co?- odpowiedziałam i spojrzałam na moje włosy i kopyta. Kira miała racje, miałam trochę inny kolor... blady... szary...
-A-ale jak?- spytałam
-Taka rzecz zdarzyła się Twilight i jej przyjaciółkom wtedy, gdy straciły wiarę, że pokonają Discorda... wtedy się zmieniły... Aplle Jack zaczęła kłamać, Fluttershy stała się wredna i tak dalej...-mówiła Kira
-Ale ja się nie zmieniam... chyba- odpowiedziałam
-Trzeba natychmiast cię zanieść do Twilight- powiedziała. Nagle... podskoczyła? do nas Chakie
-Cześć wszystkim, przegapiłam coś?- spytała i wtedy spojrzała na Kire
-Co to za księżniczka?- spytała szeptem
-Chakie, to Kira. Księżniczka ognia- powiedziałam
-Cześć!- przywitała się Chakie -Ej Rous, a co ty tak zbladłaś?- spytała
-Właśnie z tym lecimy do Twilight... chwila... chwila...- powiedziałam... przypomniałam sobie, że Twilight przecież była sparaliżowana... więc jak ona przyszła do mnie? skąd wziął się Discord?
-Rous? Wszystko dobrze?- spytała Kira
-Lecimy do zamku- powiedziałam i od razu wystartowałam. Wylądowałam w mieście. Nikogo nie było. Pukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał.Usłyszałam, że Chakie i Kira wylądowały za mną. Szybkim krokiem szłam w stronę zamku. Straży też nie było. Otworzyłam drzwi zamku. Na tronie siadał Tymon...
-Wreszcie zrozumiałyście?- spytał
-Co miałyśmy zrozumieć?- spytałam
-Ehh... No mój plan! Wszystko szło zgodnie z nim! Planowałem go od tylu wieków... wreszcie wyszedł... zadbałem o najmniejszy szczegół- mówił
-Ale jak to możliwe, że Twilight ożyła?- spytałam
-Ta Twilight?- powiedział wskazując na maź, nagle zmieniła się w Twilight
-A Discord?- spytałam
-Discord nic nie wie. I się nie dowie... nikt się nie dowie- powiedział. Zaczął się śmiać
-Myślisz, że nas pokonasz?! Chodź to nie moje królestwo to będę je chroniła i Ponywille!- krzyknęła Kira
-Nie martw się o tą wioskę... już się nią zająłem... teraz wystarczy się zając wami...- powiedział. Cofnęłam się z przerażenia. Nagle Tymon zaatakował. Wyleciałam na dwór zostawiając Kire i Chakie z Tymonem... wiem, że powinnam się cofnąć i im pomóc... ale strach jest silniejszy... to nie jest bajka... to się dzieje naprawdę. I zobaczyłam Ponywille... w jakiejś zielonej bańce
-Snowflake...- powiedziałam. Wiedząc, że ona tam jest
-Rous!- zaczęły krzyczeć dziewczyny w zamku. Byłam teraz w zakłopotaniu. Nie wiedziałam czy iść im pomóc, czy uciekać. Wróciłam do zamku... i zobaczyłam prawdziwą walkę... tylko coś było nie tak z Chakie... wyglądała jak pół kucyk... pół wilk... Kira atakowała ogniem, a Chakie rzucała się na Tymona... jednak on bronił się jakby znał ich wszystkie ruchy... jakby znał przyszłość... Nie wiedziałam co robić. Tymon zauważył mnie. Nagle złapała mnie wielka macka, która zaczęła mnie dusić
-Rous!- krzyknęły dziewczyny. Rozproszyłam ich, nie zauważyły ataku Tymona. Przytrzasnął je do ziemi, nie mogły się ruszyć. Zaczął się do mnie zbliżać
-A teraz... odzyskam moją własność- powiedział uśmiechając się. Nagle znowu jakiś pegaz zaczął zmierzać w moją stronę.. to był... Kero?! Złapał mnie za kopyta i wyciągnął z tej macki. Miałam sklejone skrzydła i nie mogłam latać. Kero wziął mnie na plecy i zaczął uciekać
-Moje przyjaciółki zostały w zamku!- krzyknęłam
-Uratujemy je później!- odpowiedział i wleciał w las Everfree. W nagłym tępie znaleźliśmy się w jakimś obozie
-Gdzie my jesteśmy?- spytałam
-To taka chwilowa baza... leciałem do Ponywille, gdy zauważyłam Snowflake jak uciekała z Ponywille... po chwili zrozumiałem czemu ucieka. Ponywille utknęło w jakiejś bańce. Poleciałem za nią. Zbudowała ten obóc i teraz się ukrywamy- powiedziała
-Snowflake tu jest?- spytałam
-Owszem- powiedziała Snowflake wychodząc zza krzaków. Miała na sobie czarną pelerynę z kapturem
-Jaki jest plan?- spytałam
-Plan... to zostać tu i się chronić- odpowiedziała...
-To nie jest plan! Już lepszym planem byłoby polecieć do zamku na pewną śmierć!- krzyknęłam
-Ciii- uciszyła mnie -W tym lesie nie koniecznie jest bezpiecznie
-Musimy wrócić do zamku i pokonać Tymona- powiedziałam
-Jak zamierzasz to zrobić? Twilight i jej przyjaciółki są sparaliżowane, kucyki z Ponywille są uwięzione w tej bańce, Zecory nie ma w jej domu, a Chakie i tamten alicorn zostały w zamku, pewnie już martwe- powiedziała Snowflake. One nie mogą być martwe...
-Rous... ty blakniesz- powiedział Kero. Spojrzałam na siebie, miał racje... traciłam kolor.