niedziela, 27 listopada 2016

Rozdział 2

Po ciężkiej nocy spowodowanej gadaniem Chakie i Snowflake w swoim "obozie poduszek". Tymon też raczej się nie wyspał, ale no nie mieliśmy większego wyboru w pokojach, bo wszystkie były zajęte. Jeszcze jedna noc... i będziemy na miejscu... Przejdźmy do teraźniejszości. Siedzę przy stole z Tymonem czekając na nasze śniadanie
-Jeszcze jedna nie przespana noc, a wywalę te dziewczyny przez okno...- powiedział Tymon ziewając
-Zgadzam się z tobą- odpowiedziałam. Wreszcie dostaliśmy śniadanie, gdy zjedliśmy poszliśmy do naszego pokoju. To co ujrzeliśmy prawie zwaliło nas z nóg, cały pokój, wszystkie ściany, okna... po prostu wszystko było w dżemie i piórach!
-Co to ma być?!- krzyknęłam, bo nie wytrzymałam
-To nasz świat- powiedziała Snowflake. Tymon wszystko posprzątał i podszedł do dziewczyn
-Jeszcze nie wyśpię się przez was, jeszcze raz zobaczę latające poduszki i pióra, jeszcze raz rozwalicie nas pokój, a załatwię wam bilet w jedną stronę na księżyc!- krzyknął. Dziewczyny zamilkły
-Dziękuje!- krzyknął i usiadł. Nie wiedziałam, że będę mieć takie zadymy w podróży... Dziewczyny siedziały spokojnie. Nagle zaczęliśmy słyszeć szumy w głośniku
-Uwaga, ogłaszamy, że pociąg opóźni się z powodu anomalii pogodowych- powiedział jakiś głos
-Anomalii? Przecież pogoda jest dobra- powiedziałam i otworzyłam okno, nagle kupa śniegu spadła mi na twarz, od razu zamknęłam okno
-Serio? Mam tu siedzieć z nimi?- spytała Tymon
-Nas też to nie cieszy- powiedziała Snowflake. Od razu wiedziałam, że się nie polubią, a ja będę musiała to wszystko znosić
-Przepraszamy, jednak będziemy szybciej- powiedział... ale jakiś inny i bardziej groźny głos? Brzmiał bardzo dziwnie. Otworzyłam okno i zobaczyłam, że jest bardzo słonecznie. To było dziwne... Bardzo dziwne... ale nie przejmowałam się tym, bo zaraz będziemy na miejscu... Usiadłam i zajęłam się czytaniem książki, bo wreszcie Chakie mi ją oddała. Właśnie weszłam na temat opętania, nie za bardzo lubiłam te tematy, ale zawsze sobie mówię, że nawet takie coś może mnie kiedyś spotkać. Nagle pociąg zaczął się trząś i się zatrzymał, aż książka wypadła mi z ręki
-Jesteśmy na miejscu... miłego dnia- powiedział znowu ten straszny głos
-Co?! Tak szybko?! Ale jak to możliwe?!- powiedziała Chakie
-Racja... to jakoś podejrzane...- powiedziałam. Wzięłam swoje walizki i wyszłam. Widziałam już Ponywille, mój nowy dom. Tak się zagapiłam, że aż na kogoś wpadłam
-Oh, Przepraszam- powiedział
-Nie, to moja wina. Zagapiłam się- powiedziałam. Chłopak podał mi kopytko. Wstałam
-Dziękuje- odpowiedziałam i poszłam
-Uuuu... widzę, że ktoś tu się zakochał w strażniku- powiedziała podchodząc do mnie Chaki
-Co ty... on? weź przestań- powiedziałam
-Ej, Rous. Od razu było widać, że się rumienisz- powiedziała Snowflake
-Mam dość, idę- powiedziałam biorąc w zęby walizki, poleciałam zobaczyć mój nowy dom. Już z daleka było go widać. Byłam już przy nim. Otworzyłam drzwi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz