Rozdział 1
Stałam już na przystanku, z dwoma wielkimi walizkami czekając na mój autobus do Ponyvilie. Będę musiała poczekać Woldejn, mój rodzinny dom... w końcu jestem już dorosła i mogę zacząć sama prowadzić swoje życie, ale nadal będę tęsknić za moimi rodzicami... spędziliśmy tyle pięknych chwil. Nagle zobaczyłam pociąg
-Ponywille wsiada!- krzyknął jakiś pan w pociągu. Wzięłam moje walizki i zaczęłam szukać wolnego pokoju... Akurat znalazłam wolny pokój. Usiadłam i wyciągnęłam moją książkę o magii, chodź jestem pegazem to jednak lubię poczytać o tym z czego można zrobić różne rzeczy, kto wie czy nie przydadzą mi się w przyszłości. Nagle ktoś zapukał do drzwi, otworzyły się, a w nich stał różowy kucyk
-O masz wolne! Mogę się przyłączyć?- spytała. Wyglądała na bardzo sympatyczną
-Tak, jasne. Wejdź- odpowiedziałam. Kucyk miał jedną walizkę... ozdobioną naklejkami z gier i tęczy. Usiadła naprzeciwko mnie
-Gdzie tu są łóżka?- spytała
-Rozsuwają się ze ściany- odpowiedziałam. Znalazła rączke i wyciągnęła swoje łóżko. Od razu na niego wskoczyła i zaczęła po nim skakać
-Co tam czytasz?- spytała układając dach z poduszek
-Książkę o magii- odpowiedziałam
-A po co? Przecież jesteś pegazem, jak ja- powiedziała i pomachała swoimi skrzydłami rozwalając domek z poduszek
-Nie wiem, może mi się później przyda ta wiedza- powiedziałam
-Odłóż to i baw się!- krzyknęła wyrzucając mi książkę z ręki -Będziemy tu 42 godziny! Zabawmy się!- dodała i złapał za kopyta. Wyciągnęła mnie na środek pokoju i zaczęła się obkręcać wokół osi
-Stoooooooop!- krzyknęłam. Puściła mnie i poleciałam na jej łóżko
-Ja.... chce.... przeżyć tę podróż...- powiedziałam dysząc
-Oj przepraszam, zapomniałam, że inni mogą inaczej traktować moje wygłupy- powiedziała. Usiadłam do siebie, moja książka gdzieś się zgubiła więc po prostu patrzałam w okno. Zatrzymaliśmy się
-O!!! Może będziemy miei gości!- krzyknęła
-Ej, a tak w ogóle to jak się nazywasz?- spytałam
-Chakie Fluff, a ty?- spytała
-Rous Scwarts- odpowiedziałam. Nagle ktoś zapukał, Chakie szybko podleciała i otworzyła drzwi. Stał w nich jednorożec, chłopak. Chakie złapała go z kopyto i wciągnęła do pokoju
-Siadaj i rozgość się!- powiedziała
-Eee... dzięki?- odpowiedział i magicznie przeniósł swoją walizkę do pokoju
-Jestem Chakie, a to jest Rous, a ty jak się nazywasz?- spytała
-Jestem Tymon- odpowiedział
-Ktoś jeszcze do nas dołączy?- spytałam trochę znudzona
-Pewnie! Im więcej tym lepiej!- krzyknęła Chakie. Znowu się zatrzymaliśmy i tak jak Chakie chciała tak się stało, doszła do nas jeszcze jedna dziewczyna, jednorożec. Nazywała sie Snowflake i od razu polubiły się. One się wygłupiały, Tymon grał na konsoli, a ja rysowałam krajobraz za oknem, akurat strasznie mnie zainspirował, pięknę łąki... rzeki... i zachód słońca. Rysunek wyszedł nawet dobrze. Tylko, że od razu go straciłam, bo Chakie zrobiła sobie z niego czapeczkę. Ehh... zapowiadała się naprawdę długa podróż...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz